czwartek, 18 listopada 2010

Puste kartki... pozostają puste. Niezapisane pomysły kończą swój żywot gdzieś tam we mnie, zapomniane. Kreatywność zasysana zostaje codziennie przez smutek i strach. Zamykam się nie tylko na ból... możliwości uciekają.

wtorek, 16 listopada 2010

Ciężar

Cały czas czuję się jakbym była w żałobie, tylko , że nikt nie umarł. Doszłam do wniosku, że to żałoba po samej sobie- jakby wszechświat zaplanował dla mnie coś więcej, a ja nie spełniłam jego oczekiwań. Czuję się jakby ta moje część, która jest stworzona do czegoś więcej, umierała.
Ale to w końcu zapewne tylko moja wybujała wyobraźnia.
W końcu nie poznam żadnego księcia z bajki, nie będę wiodła spokojnego i sielankowego życia, bo wiem, że nawet gdyby ktoś taki się pojawił i chciał uczynić moje życie bajką, to ja bym powiedziała:
,,Taa... jasne...", z wyraźnym cynizmem.
Nie jestem zdolna do życia w sielance, bo jakby nie było, z takiego życia jakie mam, czerpię siły. Czasem czuję się nawet dumna, że daję radę stać spokojnie obok Krzysia, gdy ten ćwiartuje moją dusze na kawałki swoim graniem, olewaniem mnie, czasem także okropnymi słowami. Owszem, nie czuję się silna, tylko krucha, jak kieliszek, który może dziesięć razy spaść na ziemię i się nie stłuc, lecz za razem jedenastym spadnie nieco inaczej i rozleci się w drobny pył. Ale mimo to jeszcze funkcjonuję. I choć nie dokonam zapewne niczego wielkiego, będę się starała.

czwartek, 11 listopada 2010

Wyzwania

Tylko człowiek, w którego życiu złe doświadczenia równoważą się z dobrymi, może żyć bez dziury w sercu.

Nie wiem co robić. Czy go zostawić, czy dawać mu codziennie nowe szanse, by zawsze zostały zmarnowane? Czy cieszyć się może, że w ogóle go mam? Jak mogę normalnie żyć z nim, skoro co dzień potrafi doprowadzić mnie do łez? Czemu ma mnie w nosie? Czy to ja jestem nienormalna, czy to ja powinnam się zmienić? Co powinnam z nim począć? Czy czekanie coś da? Czemu inni nie umieją zrozumieć jak ciężko mi z nim? Chcę tylko normalnie żyć, nie wegetować.