sobota, 31 lipca 2010

Credo

Kiedy ktoś mówi, że jest szaleńcem,
Pytam jak doszedł do takiego wniosku.
Czy jest idiotą, czy bogów wybrańcem?
A może wizje kupił półdarmo w kiosku?

To dar niebios, w promocji, zobaczcie!
Choć wpierw się zastanówcie, ludzie
Albo i nie, tak jak codzień zachichoczcie
Wiecie przecież. Żyjecie w ułudzie!

Wizje to wszystko czym jesteśmy,
Kreacje zmysłów, obrazy w głowie.
Definicję normalności nanieśmy,
Wy Domu Wariatów Administratorowie!

Wykoleiła mi się wyobraźnia,
Imaginację męczą moją głowę.
Czekam, aż ból się pozabliźnia,
Może poudaję mętalną niemowę?

Umrzeć w głowie razy tysiąc,
Wyobraźnia boskością się staję,
Sobie zaufać, sobie zaprzysiąc.
Domniemaną normalność zataję!

piątek, 30 lipca 2010

Gwiazdy

Zdjęli ze mnie maski, formy, nazwy.
Próżność zdmuchnęli jednym podmuchem,
Zgnietli młodzieńcze, niedojżałe pozwy,
Wraz ze swym pierwszym oddechem.

Dali mi wzrok, pozbawiony upośledzeń,
Buntowniczych lat i minionych cierpień.
Zabrali młodzieńcze fatum niepowodzeń.
Otworzyli dziecięce serca bez strapień.
Pokazali je mnie...

...
Dla Mai i Adriana, moich gwiazd.

niedziela, 25 lipca 2010

Tajemnica

Splątanę doświadczenia, nieukszałtowane myśli,

Klarownie chaotyczne, zakreślone melancholią sny snów,

Delikatnym labiryntem osiadają wonną pajęczyną całunów,

Bądź syrenim śpiewem prowadzą w muł plugawych zarośli.



Wszyscyśmi szaleńcami w papierowym świecie,
Codziennie zapalamy płomyk zapałek,
Spopielamy istoty naszych dusz i patrzymy,
Żyjemy tak co dnia, umierając i wzrastając.

Strachajło

Kiedy mam koszmary, uciekam.
Goni mnie słodki uśmiech mojego starchajła,
A ja biegnę i biegnę,
Aż...
Uśmiecham się pod nosem, z cynizmem,
I przytulam do siebie potwora spod łóżka.
I daję mu pstryczka w nos.
I czekam aż ucieknie.
...
Później zmęczona przygarniam do siebie,
Sir Manipulatora Wrednego von Złośliwego
I dziękuję mu za zrobienie ze mnie żołnierza,
...
Kocham Cię mój mężu.

czwartek, 22 lipca 2010

:(

Połowa wakacji minęła, a ja nawet nie byłam na basenie. Nigdzie nie wychodzę, nie jeżdżę, nikogo nie poznaję. Znów ten smutek marnowanego czasu. Też chcę mieć jakieś wakacje. Krzysia bolą nogi po zbyt wielu kilometrach na rowerze dziennie, więc nawet na spacery nie chodzimy... A kiedy jest week-end to albo jest w pracy, albo jesteśmy pokłóceni. Nie ma pieniedzy... znów trochę pogłodujemy. Nie mogę nawet głupiego napoju na upał kupić. Czuję się parszywie. Czy będę mogła kiedyś poczuć się szczęśliwa? Bez kłopotów pieniężnych, z ładnym mieszkaniem i łazienką, bez kłótni z mężem. Żebym przez chwilę mogła nie odczówać braku czegokolwiek za czym tęsknię...

wtorek, 13 lipca 2010

Zmiany mentalności

Pytania prują przez kosmos naszych głów,
Czemu chcąc ich wyrażenia czujemy brak słów.
Przebijają, mordują, nakładają sie na siebie,
Kolorami błękitu, fioletu i cienia na niebie.
Karmazynowym szalem erupcję myśli okrywają,
Zabite odpowiedzi pytaniami się stają.
Myśli patrzą i znów w mętliku kwestionują,
Formy wypowiedzi, teorii, które się szalenie snują.

Znaleść trzeba w sobie białe spokojne zacisze,
By nie zwariować, lecz chybcikiem kontemplować ciszę.

Vanitas vanitatum et omnia vanitas

Marność nad marnościami i wszystko marność


Jesteśmy,
ale jakby nas nie było.

Czujemy puls wszechrzeczy,
I Krzyczymy! Złorzeczymy!
Łamiemy wszystko, chcąc zmian
Okrutnych praw głuchego kosmosu.
Spadamy w dół, w modlitwie, przestrzeń prąc,
Po co!? Nie zmienimy kruchości losu.

Nad marnościami się niby-wykwintnie stawiamy,
Będąc szumowinami, ślepymi łachudrami.
Wiecznie bóstwa pozornie pokornie namawiamy
By nad świata stać graniami,
Być Bogami!

A potem... opadamy jak puch,
Który domu nigdzie nie miał,
W pyle ech i ciał ginie po nas słuch.
Przebrzmiał rechot losu, jak on śmiał?

Z prochu tego dobiega szloch,
Wieczorami, wiekami...
Brzask przebija ciemny loch...
Cóż to? Patrzcie tylko!

Z grobów tysięcy wykwita...
Piękna Biała Niezapominajka

Poezja

Słowo biega i kluczy
Wywraca się i upada
Czasem coś tam zabuczy
Chwilami jak ostrze spada

środa, 7 lipca 2010

Wow

Świat ni stąd, ni zowąt stanął na głowie. Szykują się kolosalne zmiany. Skąd? Być może już za trzy miesiące zamieszkamy za granicą. W Irlandii. Oczywiście może nie wypalić, ale skoro tak bardzo tego chcę, to wszechświat po cichutku mi pomoże. Tylko myślę ile będzie pracy przed ewentualną przeprowadzką.

piątek, 2 lipca 2010

:(

Uzależnienie. Przyzwyczajenie.
Ból. Odrzucenie.
Niezdecydowanie. Skrzywdzenie.
Twoja Obcość. Moja Obcość.
Upadek. Poniżenie.


Więc czemu nie umiem ja odrzucić ciebie.
Czemu później, leżąc obok,
Chcę tulić ten kamień do siebie.
Kamień, który żył,
Kamień, który kochał,
Ten, który był mój.
Ten, którym było twoje serce.
Cuda, nie cuda.
Z niczego nie zrobię czegoś.
Przepadam. Pa, kochanie...

czwartek, 1 lipca 2010

Miłość

Przyjżyj mi się
Otwórz oczy
Widzisz jak coś w nich ginie?
Później otwórz je raz jeszcze
Widzisz jak coś się rodzi?
Migocze, mrucze
Wybucha i wykrzykuje
Kocham!
nie kocham?
Nienawidzę!
pragnę?
Rozszarpuj... tylko nie zostawiaj.