niedziela, 15 czerwca 2014

Już dawno miałam tu zapisać pewną myśl, bo sądzę, że bez niej moje wcześniejsze wpisy mają zupełnie zły oddżwięk. Cały czas tylko marudzę, jaka to ja jestem niespełniona, jakim to ja nikim jestem.
Właściwie jest to dość dziwny okres mojego życia. Jestem jednocześnie szczęśliwsza niż kiedykolwiek i najbardziej nieszczęśliwa. Najszczęśliwsza, bo mój mąż obdarza mnie taką miłością i zrozumieniem, o jakich myślałam, że nie są z jego strony możliwe. Dzieci codziennie sprawiają, że się uśmiecham i ogólnie czuje się po matczynemu wniebowzięta. A jednak brakuje mi pisania, tworzenia, robienia czegoś, co wymaga myślenia. Kiedyś, może pod wpływem ciężkich przeżyć w życiu (bo mimo wszystko takowe są świetnymi katalizatorami), nieustannie myślałam, nieustannie w mojej głowie kiełkowały nowe idee, czasami prawie mi uszami wychodziły (tutaj miejsce na sentymentalny śmiech). Do tego ktoś ostatnio skrytykował fragment mojej książki, potem ja dodałam swoją myśl, że praktycznie nie napisałam ani połowy przez te wszystkie lata, potem przejżałam wcześniejsze dalsze rozdziały i stwierdziłam, że są do bani, i skończyło się na tym, że nie piszę nic. A muszę, bez tego na moim wreszcie miłym życiu kładzie się cień.

piątek, 13 czerwca 2014

Czas

W takie dnie jak ten najbardziej żałuję straconego czasu. Byłam na występie mojej siostry, widziałam się z kuzynką i jej mężem, podziwiałam występ. Miło było. Żal mi tylko, że dla mnie był to kilkugodzinny wysęp, w którym to ja udawałam kogoś pięknego, kto często pojawia się w takich miejscach, widuje różnych ludzi, doświadcza czegoś. Udawałam, a teraz, kiedy siedzę przed ekranem, bez ładnej fryzury, makijażu i ubrań tak strasznie mi szkoda, że jestem nikim, że zwykle siedzę w domu, nie do końca wyremontowanym, zabałaganionym, wpatrując się bezmyślnie w monitor, tracąc życie, zapominając wszystko, co czyniło mnie kimś niepowtarzalnym.
Chciałabym móc się po prostu zajmować czymś jeszcze, co wymagałoby myślenia, tworzenia, interakcji z podobnymi ludźmi. Wątpię bym miała takie szczęście. Nigdy nie mam.

niedziela, 1 czerwca 2014

Moja książka to totalna szmira. Nigdy jej nie wydam, ba! Nigdy jej nie skończę!