środa, 30 stycznia 2013

I znów nie mogłam liczyć na opiekę męża podczas choroby. Chodząc półprzytomna byłam tylko w stanie myśleć, że muszę posprzątać, żeby nie był zły. I zrobiłam to, choć nie wiem jak tego dokonałam.

środa, 23 stycznia 2013

Nie lubię gdy chorują mi dzieci. Nie lubię myśleć, że za mało się staram. Nie lubię mieć tak cholernego doła jak teraz.

piątek, 18 stycznia 2013

Korose (Zabić)

Cały czas chodzę wkurzona. Wszystko mnie irytuję, a będzie tak jeszcze dość długo, póki nie będę miała kompa. Dzięki niemu rozładowywałam się i nie nudziłam. Do tego muszę jeździć z Mają na zastrzyki, ale ktoś (K) nie rozumie najwidoczniej, że jest to męczące- marznięcie, przedzieranie się przez śnieg, jeżdżenie z dzieckiem autobusami i noszenie go. To wcale, cholera, nie jest męczące, skąd. Tak samo sprzątanie, gotowanie, bieda i wieczne pretensje nie są męczące, wcale. Mam idealne życie, kiedy na wpół żywa po wykonaniu wszystkich obowiązków słyszę "Co ty niby takiego robisz? Chcesz się zamienić? Zapierdalam na was a ty siedzisz i się lenisz. Jak chcesz na coś kasę, albo nie daj boże ci zabraknie, to pójdź i się sprzedaj. A teraz idź mi zrobić kanapki do roboty, bo inaczej wyłączę ci kompa, a przecież zmieniłem hasło. Dobra żona wstałaby specjalnie godzinę wcześniej i przygotowała śniadanie do łóżka i kawę. Do niczego się nie nadajesz.". Kto po takim tekście nie chciałby zadźgać drania? Niemal wyskakuję ze skóry.

czwartek, 17 stycznia 2013

Bańka mydlana.

Gdyby kochał mnie taką jaką jestem...
Być sobą i nie być odrzucaną. Piękne marzenie. Nierealne marzenie. Absurdalne... Ale nic nie boli mnie bardziej - nienawiść, bo jestem sobą. Jak głupie emo chcę akceptacji. Chcę być czyjąś gwiazdą, będąc akceptowaną w całości. Mogąc wygłupiać się, komentować anime podczas oglądania, śpiewać na cały głos, opowiadać godzinami jedną zawikłaną myśl, czy ulotne uczucie; nie bać się być sobą. Być właśnie za to kochaną. Jestem ganiona kiedy się nie hamuję...
Szkoda, że utknęłam. Nawet jeśli wydam książkę i na tym zarobię to wątpię, bym dała radę siebie utrzymać, a gdybym poszła do normalnej roboty to nie miałabym siły na pisanie.
Gdybym miała jakieś silne więzi z innymi ludźmi... Pomijając Jesse i ironicznie męża, nie mam niemal nikogo.
Sądziłam, że umiem odciąć się od uczuć, czasem jest to prawda, ale teraz jestem tak ogłupiona tym mrokiem, że moje IQ i zdolności twórcze spadły na łeb na szyję. Jestem głupia, bez wykształcenia, bardziej sprytna i zamartwiająca się na zapas, niż inteligentna. Niech mnie ktoś złapie przed upadkiem, bo niedługo roztrzaskam się i nic ze mnie nie zostanie.

Jeśli jestem bańką mydlaną, to kiedy pęknę? Jak długo taka bańka może latać?

środa, 9 stycznia 2013

Shimatta (przekleństwo, nie podlega tłumaczeniu).

Mój kochany komputer zdechł na amen. Nic go nie uratuje. Najważniejsze, czyli książkę, zapisałam na poczcie, ale nie wiem czy dałam tam i drugą moją książkę. Ech, cholera by to strzeliła. Dostanę za to całkiem nowy komputer, o ile oczywiście będę się słuchała męża (aż we mnie się gotuje na samą myśl, co mi zgotuje). Tamten komputer był tylko mój, nie mógł mi go zabrać, nie mógł na jego podstawie wymagać czegoś i mnie szantażować. Coś czuję, że moje życie bardzo się skomplikuje. Aż nie mogę się doczekać... Przynajmniej będę miała na czym pisać.

niedziela, 6 stycznia 2013

Koi (miłość)

Cieszę się, że Cię mam, Krzysiu. Jest lepiej niż można by się było spodziewać i niż mogliby się spodziewać moi znajomi. Kocham Cię.
(To wszystko wina Jes, wpędziła mnie w jakąś kosmiczną pomyłkę zwaną romantycznym zamyśleniem. Brrr...)
P.S. Przesyłam Ci, kochana pozytywne wibrację. Wiem jak Ci ciężko.

czwartek, 3 stycznia 2013

Happy

Lubię gdy w moim życiu zmiany pojawiają się tak po prostu. Lubię mangi boys love, na polskim centrum mangi znalazłam mangę 18-letniej polki, KattLett pod tytułem ArticifialPeople. Zakochałam się (Jess, nie odpuszczę, wiem, że ci się spodoba). Teraz od kilku dni po kilka godzin piszę z autorką na gg :) To fascynujące, inspirujące... Mam w sobie nowe siły. A najważniejsze jest, że ją poznałam. Interesuje mnie teraz bardziej niż jej dzieła, kochana Michalinka. Poznałam od tak zupełnie nowe rzeczy, jak robienie grafik na żywo w necie, mogłam oglądać jak tworzy obrazki. Poza tym rozesłała kawałki mojej książki po znajomych, pozbierałam już kilka budujących opinii. Sama też pochwaliła część. Cieszę się, że ją poznałam, i choć teraz jestem pewnie dla niej nową napaloną fanką to chcę poznać ją jak najlepiej. Odwiedzić, zarazić się nią jeszcze bardziej :) Uwielbiam to uczucie. Poznawanie nowych ludzi... Daje mi kopa.