sobota, 8 września 2012

Kyse (przekleńswo, więc nie tłumaczę). :)

I przyszedł czas na Paulinę, wersja ruda!

Tak poza tym zastanawiam się nad tym, czy rejestrować się w Urzędzie Pracy, czy nie. Myślałam zawsze, że nie zaszkodzi jeśli zrobię kilka kursów, ale z drugiej strony jak mnie nigdzie nie przyjmą to sama będę musiała za nie zapłacić. Następne nieciekawe zagadnienie to to, że jeśli miałabym jakąś ofertę pracy, to nie mogę jej tak po prostu odrzucić, nawet jak nie będzie na pół etatu (cały etat przy dzieciach bez miejsc w przedszkolach to marzenie), lub gdy miejsce pracy będzie za daleko...Krzysiu też nie jest pewien czy powinnam zaryzykować...

Nie wiem czy dalej pisać książkę. Znaczy oczywiście skończę ją dla siebie, bo to cudowne tworzyć, ale z drugiej strony nie ma mną kto pokierować. Nie mogę liczyć na edytora, bo jestem zaledwie niepełnosprytnym amatorem... Nie wiem, czy idą w dobrym kierunku, nie wiem, czy to interesujące, nie wiem nic...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz