niedziela, 16 grudnia 2012

Ins(ide)piration

Pomyślałam, że miło będzie pisać tutaj też wtedy, kiedy nie czuję się jak gówno. Choć obiektywnie rzecz biorąc dziś jest tak tylko dlatego, że posiedziałam trochę u Jesse :) Zaraz mam lepszy nastrój. Widocznie serio potrzebuję tego rodzaju umysłowej stymulacji. Oczywiście problemem jak zwykle była moja elokwencja. Za dużo chciałam przekazać, ale nie potrafiłam odpowiednio ubrać tego w słowa. To zapewne wynik rzadkich rozmów z ludźmi, bo zwykle siedzę sama w swojej głowie, a samemu ze sobą łatwiej się rozmawia, wiadomo, nie trzeba tłumaczyć i pozbywasz się tego całego werbalnego bla, bla, bla. Choć mówiąc o tym to jeszcze krok i przypisze się mi schizoidalne omamy albo inne takie schizo-coś-nie-tak-z-tobą-babo. No więc nie umiałam nawet wyjaśnić frommowej orientacji charakterologicznej dotyczącej zjawiska nekrofilii. Znaczy, wiadomo, to co pisał wyżej wspomniany psychoanalityk było jego subiektywną wizją, ale mnie przekonała, doskonale podparta argumentami wszelakiego rodzaju. Bo dlaczego wielu ludzi bardziej ceni rzeczy martwe (patrz; komp nie spacer z psem) lub bagatelizuję znaczenie życia ("Bożę, ja się zabiję!", albo też zobojętnienie na wystąpienia zagrożenia wojną atomową) lub jest po prostu osobą żyjącą w swoim hermetycznym świecie, w którym nie ma już miejsca na rozwój i życie, tylko na tkwienie z głową wszędzie poza przyszłością. Uważam, że każdy człowiek ma w sobie i pierwiastek śmierci, i życia, zależy później od wielu czynników (tu Fromm wykazał, że skrajne objawy nekrofilii, te polegające  na pieprzeniu trupów, zwykle pokazują się u osób, które nie miały w dzieciństwie zapewnionych odpowiednich warunków rozwoju, żyły w brudzie i ubóstwie - wykazał, że nie miały się jak nauczyć rozwijać siebie, kiedy musiały się non stop martwić o swoje biologiczne ciało i jego przetrwanie). Tak więc każda żywa osoba myśli o śmierci, normalne, tylko niektórzy myślą za dużo, lub wręcz się nią opętują. Do tego współczesny świat bardziej sprzyja "produkcji" osób o orientacji śmiercio-lubnej. Jesteśmy tym, co potrafimy, jesteśmy warci w zależności ile warte są efekty naszej pracy. Myślenie robotyczne. Idealna wizja pracownika w tych czasach odnosi się do osoby wszechstronnie utalentowanej, bez jakiegoś wewnętrznego życia duchowego, ale inteligentnej. Mechanizacja myślenia, spłycenie więzi międzyludzkich. A by taką osobę zniszczyć wystarczy czasem ostra krytyka jej efektów pracy. Ja sama zauważyłam, że lubię czasem pedantyczny porządek, a gdy osiągam go, mam wszytko uporządkowane równiutko czuję satysfakcję i spokój, bo oto otoczenie nie wymyka mi się spod kontroli, tyle że to wszytko jest podszyte, czuję to, jakąś martwotą. Zresztą wystarczy spojrzeć ile apatii na tym świecie, jak duże panuje zobojętnienie na życie samo w sobie. Jak mało szanuje się samego siebie. Nikt, czasem nawet rodzice, nie uczą nas kochać i poznawać samych siebie. Wstydzimy się mówić o wielu rzeczach, które dzieją się w nas samych.Wstydzimy się, że żyjemy.
Szkoda, że ówczesny świat nie sprzyja rozwijaniu własnej jaźni i myślenia o kosmosie w sobie.
Choć się nie dziwię. Ja co chwilę myślę o śmierci, o każdej straconej sekundzie, o tym, że nie będę mogła tu zostać. A nie mam wielkich (patrz; żadnych) nadziei, że później nadal moja jaźń będzie istnieć. A istnienie to jedyna rzecz, którą de facto posiadam. Nie sądzę bym była niezwykła, niespotykana, czy cokolwiek, ale jestem swoja własna. Najgorszy boski błąd - samoświadomość. Wiem, że moja gadka trąca prymitywnym rodzajem instynktu samozachowawczego, ale po co mi inteligencja, jak nie po to, by tę myśl rozmnożyć na szerszą skalę. Wszystko, co zrobię, osiągnę, powiem, pomyślę, poczuję... Nawet jeśli jakoś bym przetrwała po śmierci, gdybym nadal myślała, to już nigdy nie byłoby to takie samo jak teraz, choć właśnie to teraz mi odpowiada. Może gdyby człowiek nie miał pamięci dalekosiężnej byłoby lepiej, inaczej, Może to tylko kilka czynników, kojarzenie, pamięć właśnie i tak dalej składają się na naszą samoświadomość. A jeśli jakiegoś zabraknie...
Miło byłoby wiedzieć, co to będzie, kiedy ujdzie z ciebie ostatnie tchnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz