,,Szczęście to sposób patrzenia na świat". Marcin Niewalda
Przez kilka dni byłam zawieszona między rozleniwieniem a apatią. Nic takiego, u mnie to naturalne zjawisko, występujące co jakiś czas. Gdyby ktoś mnie w odpowienim momencie zobaczył, stwierdziłby, że wyglądam jak zombie, a ja bym dopowiedziała, że używam też takiej samej ilości neuronów, co ono.
Ehm... przechodząc do rzeczy, chciałam opisać kolejną porcję denerwujących mnie u Krzyśka rzeczy. Zmęczyło mnie totalnie jego niedorzeczny i, co tu kryć, dziecinny brak zaufania wobec mnie. Popełniłam ten głupi błąd, że całowałam innego. Nie usprawiedliwiam się, stało się i tyle. Ale sądzę, że ze strony mojego męża to już przesada, że nie potrafi uwolnić się od przeszłości. Krzywdzi tym tylko i mnie, i siebie. Nużą mnie jego dogryzki o domniemanych kochankach czy innych pierdołach. Mógłby se odpuścić. Jakby nie było jestem z nim, mimo, że od dwóch lat mści się za tamten incydent.
Eh, widać jedynie, że on mnie nie zna. Każdy kto ma ze mną dłuższy czas do czynienia, wie jaka jestem bezpośrednia. Nigdy nie byłam dobra w tłamszeniu w sobie emocji. Pamiętam jak bardzo męczyłam się, kiedy przez dwa tygodnie ukrywałam tamten błąd przed Krzysiem.
Prawdę powiedziawszy, nie cierpiałabym tak bardzo przez jego oscentacyjny brak zaufania, gdyby nie pewne jego słowa. Wypowiedział je, gładząc mnie po policzku, po moim przyznaniu się do winy; ,,Nie martw się, na zawsze pozostaniesz moją Gwiazdką". I to jest to, chwyciłam się tych słów, jak tonący brzytwy, i głupio w nie uwierzyłam.
Eh z resztą jak mogłabym popełnić coś takiego po raz drugi, wiedząc, jakie męki by mnie czekały po fakcie? Same wyobrażenie sobie tego powoduje, że każda komórka mojego ciała wzdraga się, przed zrobieniem podobnego błędu.
Może zabrzmi to fałszywie, bo jakby nie było całowałam się z innym, ale wierność jest wpisana w moją naturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz