środa, 10 marca 2010

Żeby mi się tak chciało, jak mi sie nie chce... :P

,,Łeb jak sklep, tylko pułek brak" Moja mama

Ostatnie dni były jakby nie moje. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do bólu, że dni bez niego są dziwnie nierzeczywiste. A były to dobre dni. Dobre bo układa się nam z Krzysiem, jak jeszcze nigdy, nawet jak się pokłucimy, to zaraz się przepraszamy, i jest OK. Tylko, że to nie zmienia innych moich problemów, narastających we mnie od wielu lat.


Odkąd pamiętam mam problemy ze znalezieniem motywacji do jakichkolwiek działań, do życia po prostu. Staram sie o nich zapominać. Nie wiem kiedy się zaczęły. Myślałam, że jak już będę miała dzieci, to nie będę musiała się męczyć z wykrzesaniem energii do istnienia. Guzik prawda. Jestem trochę jak Krzysiek, zamykam się w swoim świecie; ksiązek fantasy i głupich marzeń.


Jak mam się pozbyć depresji? Jakiś czas temu Jes wykłucała się ze mną, że wcale jej nie mam. Tylko jak mam inaczej wytłumaczyć to, co się ze mną dzieje? Czemu jestem nienormalna? Eh... Chciałabym, żeby ten głupi świat fantastyki istniał na prawdę, może wtedy wszystko dookoła byłoby na tyle inspirujące, że pragnęłabym każdego nadchodzącego dnia.


Tyle tego we mnie...


Encyklopedię mogłabym napisać...


Zobaczycie, kiedyś wreszcie zwariuję. Czekam z wytęsknieniem. Gdybym nie miała poczucia chumoru i tak wiele autoironii, pewnie już bym przebywała w pokoju bez klamek.


Wieczorami, przed zamknięciem oczu, pojawia się czasem myśl, by obudzić się w innym świecie. Wzięłabym tam rodzinę, Jesse, kilku innych ludzi, i wkroczyłabym w nieznane.


Może to jest mój problem? Brakuje mi nowych rzeczy? Nowych doświadczeń? Tylko, czy dla mnie cokolwiek mogłoby być nowe? Świat jest tak przewidywalny, czy coś może mnie jeszcze w nim zadziwić?


Każdy pewnie czasem tak myśli, więc czemu zdaje mi się, że tylko ja tak to przeżywam?


Jestem nienormalna, nic dodać, nic ująć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz