wtorek, 13 kwietnia 2010

Czas na zmiany...


,,Ktoś tak głęboko nieszczęśliwy po prostu nie mógł tego kryć przed światem. Nie mógł, od tak, wziąć się w garść i przestać próbować sobie ulżyć, obdzielając drobnymi porcjami ciążącego mu rozgoryczenia wszystkich dookoła." Stephenie Meyer ,, Przed Świtem"


Nie wystarczy mi sama silna wola, by ułożyć sobie na nowo życie. Dziś jadę umówić się na wizytę do psychologa. Nie chce skończyć jak moja matka. Depresja, miast mijać, pogłębia się. Nie chcę czekać tak długo, by jedynym ratunkiem była lobotomia. Wiem, jak wiele będzie mogło się zmieni ć na lepsze.

Wczoraj oświadczyłam mężowi, że zamierzam znaleść sobie kogoś, kto będzie choć trochę bardziej niż on dawał mi powody do szczęścia. Najpierw się obraził. A kiedy położył się do łóżka, to on dla odmiany zaczął się do mnie kleić i mówić, że boi się mnie stracić. Nie chciałam tego słuchać. Za dużo już było tego rodzaju wzlotów i upadków. Nie odwzajemniałam pieszczot, o które zaledwie kilka godzin wcześniej żebrałam. Powiedziałam, że jeśli mnie chce to też ma się umówić do psychologa, a jeśli to będzie za mało to pójść ze mną na jakąś małżeńską terapię. Stwierdziłam, iż gdyby się we mnie nie zakochał, to pewnie nawet by mnie nie polubił. Nic go we mnie nie fascynuje, nie pasuje mu ani moja osobowość, ani charakter. Podeszłam do tego z obiektywizmem. Czas pokaże, co będzie dalej.


Żal mi, że nastąpiła kolejna katastrofa 10 kwietnia. Żal mi tych wszystkich ludzi. Nie wiem co jeszcze powiedzieć, ale myślę, że Kaczyński był całkiem niezłym prezydentem. Martwi mnie, czy przez tę tragedię codzienne życie Polaków jeszcze bardziej się nie pogorszy. Mam złe przeczucia, co do następcy naszego zmarłego prezydenta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz