środa, 9 stycznia 2013

Shimatta (przekleństwo, nie podlega tłumaczeniu).

Mój kochany komputer zdechł na amen. Nic go nie uratuje. Najważniejsze, czyli książkę, zapisałam na poczcie, ale nie wiem czy dałam tam i drugą moją książkę. Ech, cholera by to strzeliła. Dostanę za to całkiem nowy komputer, o ile oczywiście będę się słuchała męża (aż we mnie się gotuje na samą myśl, co mi zgotuje). Tamten komputer był tylko mój, nie mógł mi go zabrać, nie mógł na jego podstawie wymagać czegoś i mnie szantażować. Coś czuję, że moje życie bardzo się skomplikuje. Aż nie mogę się doczekać... Przynajmniej będę miała na czym pisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz