czwartek, 22 lipca 2010

:(

Połowa wakacji minęła, a ja nawet nie byłam na basenie. Nigdzie nie wychodzę, nie jeżdżę, nikogo nie poznaję. Znów ten smutek marnowanego czasu. Też chcę mieć jakieś wakacje. Krzysia bolą nogi po zbyt wielu kilometrach na rowerze dziennie, więc nawet na spacery nie chodzimy... A kiedy jest week-end to albo jest w pracy, albo jesteśmy pokłóceni. Nie ma pieniedzy... znów trochę pogłodujemy. Nie mogę nawet głupiego napoju na upał kupić. Czuję się parszywie. Czy będę mogła kiedyś poczuć się szczęśliwa? Bez kłopotów pieniężnych, z ładnym mieszkaniem i łazienką, bez kłótni z mężem. Żebym przez chwilę mogła nie odczówać braku czegokolwiek za czym tęsknię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz